Miłość od pierwszego wejrzenia, miłość platoniczna, miłość werterowska - w nieskończoność możemy mnożyć rodzaje uczuć, z jakimi człowiek zmaga się w trakcie swojego życia. A miłość, za którą jesteśmy zdolni zabić? Jeśli nie mieści wam się to w głowach, obejrzyjcie film Michaela Cristofera pt. "Grzeszna miłość". Jak sam tytuł wskazuje, nie ujrzymy na ekranie uczuć czystych i niewinnych. Dzieło jest ekranizacją powieści "Walz w ciemności" Cornella Woolricha.
Akcja filmu to retrospekcja przytaczana przez tajemniczą dziewczynę w więzieniu. Historia miłosna rozpoczyna się w momencie poznania skromnej kobiety o imieniu Julia przez majętnego plantatora kawy na Kubie. Mężczyzna nie wierzy w miłość. Przed spotkaniem kobiety znalezionej przez ogłoszenie matrymonialne, twierdzi, że: "Żona nie ma być piękna. Ma być miła, wierna i płodna". Jak później Luis przekona się na własnej skórze, mało z tych cech posiada Julia. Lecz urody i czaru nie można jej odmówić. Z początku nieśmiała i przyzwoita żona staje się wcieleniem szatana. W zasadzie kobieta ma na imię Bonny i zostawia zakochanego męża z kilkoma dolarami na koncie oraz z ulotnym marzeniem o szczęściu małżeńskim. Bo cała reszta fabuły opiera się na kłamstwach i przewrotnej osobowości wyuzdanej Bonny.
Pierwszy plus dla filmu za rewelacyjne wykreowanie postaci przez aktorów. W główne role kochanków wcielili się Angelina Jolie i Antonio Banderas. Mieszanka wybuchowa jeśli chodzi o temperamenty. I to uwidacznia się na ekranie. Bezwzględna i wyrachowana Bonny jest filarem ekranizacji, ponieważ jej czynów nikt nie zdoła przewidzieć. Wiedzie ją serce oddane Louisowi z jednoczesną słabością do jej wspólnika. Jolie nęci, kręci i uwodzi. Wobec jej kuszenia nikt nie pozostaje obojętnym. Bohaterka jednak rozdarta jest pomiędzy Julie a Bonny. Jedna jest kobietą, która nie żyje, druga znajdą z ulicy o imieniu i nazwisku zapożyczonym z pocztówki. Zakochany Luis, szarpany nienawiścią, skłonny jest zabić ukochaną. Ta nie pozostaje mu dłużną pod namową Billiego. Ku uciesze widzów wygrywa Bonny jako żona Luisa, ich miłość jako jedyna prawda, a także intryga jako nieodłączne narzędzie przeżycia.
Tłem dla historii jest XIX-wieczna Kuba. Spece od zdjęć i montażu sprawili, że obraz przenosi nas w dawne czasy i miejsce. Południowoamerykańska architektura, widoki egzotycznej przyrody, kubańskie rytmy w tle akcji, a także bogate stroje. Prędzej nazwałbym film kostiumowym, niż thrillerem erotycznym, jak zrobił to reżyser. Jedyną sceną pełną erotyzmu, jest namiętny seks zainscenizowany przez nagą Angelinę i Antonia. Oprócz piersi aktorki i pośladków Banderasa nie dostrzegłam nic więcej erotycznego. Obecnie w co drugim dziele kinowym sceny łóżkowe są na porządku dziennym, co nie oznacza, żeby podpinać każde z nich pod erotykę. Chyba, że Cristofer zalicza do niej tłum prostytutek w domu publicznym, gwałt przez kilku mężczyzn na Bonnie i plującego jej do ust wspólnika. Raczej niesmaczne.
Podoba mi się to, że w filmie dominują zbliżenia na twarze i detale. Dzięki temu możemy wyczytać uczucia z mimiki bohaterów. Bo co innego mówią słowa, a co innego ciało. Tak jak w naszym życiu. Także dzięki zbliżeniom na detale dostrzegamy piękno kobiety w każdym szczególe, jak również wpływ tego uroku na mężczyznę. Na szczególną uwagę zasługuje gest Angeliny Jolie w ostatniej scenie filmu, który może być symbolem zgubności kochania.
Film z początku jest monotonny. Jednak akcja rozkręca się z chwilą rozczarowania Luisa. Dzieło obrazuje żądzę i nienawiść z miłości pomiędzy kobietą a mężczyzną. Końcowa myśl: "Nie uciekaj od miłości, choćby cena była wysoka" jest dość prosta, ale każdy widz indywidualnie może ją rozwinąć. Co do wniosków odnośnie kochania dowiadujemy się, że jest ono pełne zwątpienia, szaleństwa, bólu i rywalizacji, ale gotowe, by przetrwać najgorsze dla samego istnienia. Nawet po trupach.